Odwaga opuściła go dopiero, gdy stanął pod drzwiami mieszkania Adama. Ze
zdenerwowaniem wpatrywał się drewno. Zapukać czy może sobie pójść? Przełknął ślinę. Zapuka! W końcu to jest jego książę z bajki! Nie może go stracić! Przecież tak długo go szukał, a teraz miałby sobie odpuścić przez głupią nieśmiałość? Nie! Uniósł dłoń, pukając wreszcie cicho. Serce łomotało mu w piersi, a on co chwilę nerwowo zwilżał wargi. Zaraz go zobaczy, zobaczy ten cudowny uśmiech i zostanie obdarowany tym drapieżnym spojrzeniem! Nagle drzwi się otworzyły, a przed nim stanął… Ten sam blondyn, którego widział u boku księcia w klubie. Zmarszczył brwi zdziwiony. Gdzie jego Adam? A może pomylił mieszkania? Może książę mieszkał gdzie indziej? - Um – wymamrotał, czując się wybitnie spłoszony. – Bo… Ja chyba pomyliłem mieszkania – bąknął i już miał się odwrócić, wybiegając z bloku cały czerwony, gdy zatrzymał go głos przystojnego blondyna. Tak, był przystojny. Nawet bardzo, ale jego książę koniecznie musiał być brunetem. No i musiał być wyższy. - Szukasz tego wysokiego, przystojnego? – odezwał się, lustrując Krystiana od stóp do głów, wydymając przy tym usta, jakby się nad czymś zastanawiał. Chłopak poczuł się niepewnie pod tym spojrzeniem, tak więc tylko przytaknął. Gdyby się odezwał, załamałby mu się głos i pogrążyłby się jeszcze bardziej. – Adam, tygrysie, ktoś do ciebie – powiedział, odwracając lekko głowę w głąb mieszkania. Krystian podniósł na niego swoje małe, zdziwione ślepka. Adam miał chłopaka? Ale jak to?! Przecież on wczoraj z nim… w toalecie i w ogóle! Przełknął ze zdenerwowania ślinę, robiąc się coraz bardziej nerwowy. Jego książę już sobie znalazł księżniczkę? Ale to on miał być tą księżniczką! Przecież on go kocha! - Jesteście parą? – zapytał w końcu cichutko, speszony. - Coś w tym guście – coś boleśnie wbiło się Krystianowi w serce. Zazdrość? Do tego ten blondyn uśmiechał się tak perfidnie i mierzył go swoimi seksownymi, niebieskimi oczami, jakby się z niego śmiał! Jakby mówił mu samym spojrzeniem, że jest lepszy, bo ma księcia! Pięści Krystiana zacisnęły się ze złości. Nie, nie da się sprowokować! Nagle za plecami blondyna pojawiła się wysoka postać. Serduszko chłopca zabiło szybciej, jego książę! Lecz po chwili znów czekało go rozczarowanie i jedyne, co mógł, to pozazdrościć. Blondyn odwrócił się, wtulając w wysokiego mężczyznę i całując go namiętnie. Aż zagryzł wargę, czując, że ta złość go zaraz rozsadzi. Książę był tylko jego! Co ten blondyn robi z Adamem?! Jakim prawem?! Mężczyzna odsunął się od bruneta, łapiąc za kurtkę. - Będę później – powiedział, odwracając się i mijając chłopaka z pełnym triumfu uśmiechem na ustach. Przynajmniej tak to zinterpretował Krystian, w którym aż kipiało ze złości. Książę oparł się nonszalancko o framugę, przyglądając się blondynowi z uniesioną brwią. Chłopak przełknął nerwowo ślinę, próbując jakoś poukładać sobie w głowie szalejące myśli. - Um, cześć – powiedział na początek. Jakoś w końcu trzeba było zacząć. Ale Adam się nie odezwał, kiwnął jedynie głową, wciąż spoglądając na niego i wyczekując wyjaśnień. – Bo… Po wczoraj… Naprawdę musimy tu o tym rozmawiać? – spytał zażenowany. Nie chciał, aby ktokolwiek oprócz księcia to usłyszał. Adam spojrzał w głąb mieszkania, zagryzając wargę i zastanawiając się czy może obcego wpuścić do mieszkania Filipa. - Tylko do przedpokoju – burknął, przepuszczając go w drzwiach. Zastanawiał się, czego dzieciak mógł od niego chcieć. Chłopak zamknął za sobą drzwi i stanął zgarbiony, wpatrując się w swoje buty. Wyglądał jak ostatnia sierota. – To czego chcesz? – ponaglił. - Bo… - nie potrafił tego z siebie wydusić. – Po wczoraj… - spojrzał na niego,