że lord William był pijany, natomiast lord Althorpe
nie, sądząc po tym, jak się poruszał. - A może Sinclair ma po prostu mocniejszą głowę - powiedziała spokojnie, choć w środku cała płonęła. Mąż bronił jej honoru, a kiedy zjawił się w domu, ona wszczęła sprzeczkę. Niech to licho! - On zaraz wróci. Nie chcę, żeby wiedział, że ja wiem. Lucy się uśmiechnęła. - Ale jesteś zadowolona? Vixen odwzajemniła uśmiech. - Tak. - To takie romantyczne. Opowiesz mi później, jak zareagował? -Tak. Po wyjściu przyjaciółki Victoria wstała z sofy i zaczęła spacerować po salonie. Zachowanie Sinclaira nic nie zmieniło, wmawiała sobie. Jeśli jej podejrzenia były słuszne, w przeszłości wiele razy na- rażał się na zdemaskowanie. Lecz tym razem ryzykował dla niej. Gdy rozległo się znajome pukanie, aż podskoczyła. - Proszę. Do pokoju zajrzał Sinclair. - Milo mówił, że chciałaś się ze mną widzieć. - Tak. Ja... Mógłbyś zamknąć drzwi? Gdy ruszył w jej stronę, cofnęła się do okna. Jej serce biło tak szybko i mocno, że na pewno je słyszał. - Co się stało? - N i c . Och, jest śmieszna! Dlaczego tak się jej trzęsą kolana? Żar, który od dawna się w niej tlił, teraz buchnął wielkim płomieniem, ale to nie był powód, żeby zapomnieć starannie przygotowanej mowy. W bursztynowych oczach dostrzegła rozbawienie. - Na pewno dobrze się czujesz? Przygarnęłaś słonia albo inne bezradne maleństwo? Zachichotała nerwowo. - Nie. Tylko chciałam przeprosić, że wczoraj byłam dla ciebie szorstka. Uniósł brew. - Sam sobie na to zasłużyłem. Potrafię być przykry i okrutny. - Nie. Przerwałam ci rozmyślania o bracie i wykorzystałam twój nastrój. Sinclair zrobił kolejny krok w stronę Victorii niczym pantera skradająca się do gazeli. Nie mogła cofnąć się dalej, a poza tym bardzo pragnęła być schwytana. Prawdę mówiąc, czuła się raczej jak drapieżnik niż ofiara. Najpierw jednak musiała mu powiedzieć, że odkryła jego sekret. Obawia- ła się, że wkrótce całkiem straci zdolność mówienia. - Nie potrafiłabyś mnie wykorzystać, nawet gdybyś chciała, Victorio. Tym razem nie zdołała się oprzeć prowokującemu uśmiechowi. Podeszła do męża, wplotła palce