serca. Trudno, nic na to nie poradzi. Miała
swój plan na życie. I chciała go zrealizować. Znowu mimowolnie przypomniała sobie zielone oczy Piercea. I jego kuszące usta. Nie, nie ulegnie podszeptom wyobraźni. Otwiera się przed nią przyszłość, ma fantastyczne perspektywy. Udało się jej wyrwać z rodzinnego miasteczka, teraz chce poznać świat. Nie da się zepchnąć z raz obranej drogi. Opamiętała się. Chyba za dużo sobie wyobraża. Przecież Pierce nawet na nią nie spojrzy. Chyba żeby wyrosły jej łodygi, liście i kwiaty. A na to się nie zanosi. Musi się opanować. Przecież ta pokusa nie jest ponad jej siły. Wytrzyma te kilka tygodni, póki nie wrócą rodzice chłopców. Odetchnęła głębiej, rozluźniła się. Tak, najważniejsze jest odpowiednie podejście. Musi potraktować to na spokojnie. Nic jej nie grozi, jej życiowe aspiracje nadal są priorytetem. Dla Pierce a jest po prostu nianią, tymczasową opiekunką jego siostrzeńców. Nikim więcej. Leżał w ciemności, wpatrując się w sufit. Dziesięć minut temu usłyszał dobiegający z łazienki szum wody. Pewnie Amy nie mogła zasnąć i postanowiła wziąć kąpiel. Początkowo udawało mu się odpychać obrazy, jakie podsuwała mu wyobraźnia. Amy podchodzi do wanny, jej szlafrok spływa na podłogę... Im bardziej starał się odepchnąć tę scenę, tym bardziej wyraziście ją widział. Amy unosi stopę, wchodzi do wanny... Krew zaszumiała mu w uszach, aż zrobiło mu się gorąco. Musi się opanować. To bez sensu. Już dawno zdecydował, że dla niego najważniejsza jest praca. Nie chce w łaki sposób postrzegać Amy. I tak nic z tego nie będzie, w każdym razie nic, co miałoby jakąkolwiek przyszłość. Przewrócił się na bok, próbując znaleźć wygodniejszą pozycję i usnąć. Daremnie. Znowu położył się na plecach, wbił oczy w ciemność. I odpychane obrazy powróciły z jeszcze większą siłą. ROZDZIAŁ TRZECI Usiadł przy stole i sięgnął po długopis, żeby zapisać ostatnie przyrosty, ale nagle zapomniał, co zmierzył. Jakieś chwilowe otumanienie. Przecież przed chwilą mierzył te rośliny.