RS
168 - Niech pan nie udaje, doskonale pan wie, że poszedłem do kostnicy. Jessica musiała do pana zadzwonić i przekazać tę informację. - A co, u diabła, robił pan w kostnicy? Bryan uśmiechnął się bez cienia wesołości. - Próbowałem powstrzymać wampira. Sean zaniemówił. - Ona jest teraz wampirem, zdołałem ją wytropić w jednym z lokali ze striptizem, już miałem ją unieszkodliwić, ale w ostatniej chwili uciekła. Porucznik zamrugał powiekami i dalej milczał, zaś uśmiech Bryana stał się jeszcze bardziej ponury. - Nie wiem, co tu się dzieje, ale się dowiem. Pan równie dobrze jak ja zdaje sobie sprawę z tego, że po mieście grasuje najprawdziwszy wampir. Zamierzam go powstrzymać, a w tym zadaniu możemy sobie nawzajem pomóc. - Podniósł się z krzesła. - Proszę zadzwonić, gdy będzie mnie pan potrzebował lub cokolwiek wiedział, ja też będę do pana dzwonił. Teraz tylko przyszedłem powiedzieć, że nie zdołałem jej dopaść i że na pańskim miejscu bardzo bym na siebie uważał, szczególnie w nocy. Dziękuję za poświęcony mi czas. Skinął głową i wyszedł. - A to skurwysyn! - zaklął Sean. - Powinienem był go zaaresztować. Tylko za co? Za to, że znał prawdę? Kiedy Jessica wróciła do domu, Stacey i Gareth właśnie skończyli. Wszędzie wisiały warkocze czosnku z wplecionymi w nie dla niepoznaki kwiatami, jakby stanowiły oryginalną dekorację. Wazy ze święconą wodą oraz symbole religijne stały, gdzie tylko się dało. - Dobra robota - podsumowała Jessica. - Jak się panienka czuje? - spytał z troską Gareth. RS 169 Uśmiechnęła się ze znużeniem. - Nie najgorzej. - Wiemy, co się stało - rzekła Stacey, której powrót przyjaciółki sprawił wyraźną ulgę. - Domyśliłam się. Pójdę się trochę przespać, potrzebuję odpocząć. - Już miała wejść na schody, lecz zatrzymała się jeszcze na chwilę. - Czy któreś z was widziało Bryana McAllistaira? - Ja nie - odparła Stacey i pytająco spojrzała na Garetha, a ten przecząco potrząsnął głową. Jessica westchnęła ze znużeniem, naprawdę leciała z nóg. - Idę, bo zasypiam na stojąco. Porozmawiamy później. Na piętrze zawahała się, gdyż naraz pomyślała o tym, by wejść do pokoju swojego zagadkowego lokatora i przejrzeć jego rzeczy. Mimo ogromnego zmęczenia czuła, że powinna to zrobić, i to jak najszybciej. Chociaż znajdowała się na górze zupełnie sama, ostrożnie rozejrzała się dookoła, wyjęła z kieszeni klucz uniwersalny i kilka sekund później wślizgnęła się do pokoju Bryana, cicho zamykając za sobą drzwi. W pokoju panował porządek, na biurku stał laptop, nigdzie na wierzchu nie leżały żadne papiery. W szufladach również nie. Jessica przejrzała zawartość komody i szafy, znalazła jedynie trochę ubrań, nic ponadto. Sfrustrowana, wróciła do biurka, włączyła laptopa, przejrzała zawartość folderów. Nic interesującego. Albo komputer był nowy, albo naprawdę istotne pliki zostały w jakiś sposób ukryte. Jessica połączyła się z Internetem, a ponieważ folder „Historia" nie został wyczyszczony, sprawdziła, z jakimi stronami Bryan łączył się ostatnio i czego szukał.