powrotem do kuchni.
Siedziała przy stole, rozglądając się apatycznie, podczas gdy Diaz myszkował po szafkach. Po chwili znalazł to, czego szukał. - Gdzie jesteśmy? - zapytała Milla słabym głosem. - Outer Banks. Przez moment nie wiedziała, gdzie to jest. Jej brew zadrżała lekko, zaznaczając pracę zmęczonego umysłu usiłującego cokolwiek zrozumieć. Tak! Karolina Północna, przecież tam właśnie byli. Outer Banks to na wybrzeżu. Po chwili połączyła kolejne fakty: szum, który słyszała na zewnątrz, to ocean. Znajdowali się tuż obok plaży. Osobliwy zapach, który wszędzie tu się unosił, był zapachem słonej morskiej wody. Diaz postawił przed nią miskę parującej wegetariańskiej zupy i szklankę mleka. Nalawszy sobie do drugiej miski, usiadł naprzeciwko i zabrał się do jedzenia. Milla ostrożnie zanurzyła łyżkę w zupie i spróbowała gorącego wywaru. Parzył jej obolałe gardło, ale był całkiem smaczny Nigdyw życiu nie zdarzyło się jej stracić apetytu, ale teraz była tak wyczerpana, że samo podniesienie łyżki urastało do rangi wyczynu i musiała niemalże zmuszać się do dalszego jedzenia. Siedziała pochylona, prawie z nosem w zupie. Patrzyła tępo w miskę, nie chciała patrzeć na nic innego i myśleć o niczym innym. Teraz było jej an43 417 wszystko jedno, była otępiała i nie czuła nic, ale wiedziała, że ból czeka tuż za granicą świadomości, gotów znowu ją pożreć. Kiedy skończyła jeść, Diaz posprzątał w kuchni i zaprowadził Millę do łazienki. Wyjął kilka ręczników i myjek. - Rozbieraj się - zarządził. - Wchodź pod prysznic. Przyniosę ci koszulę nocną. Gdyby miała więcej energii, mogłaby się z nim spierać. A nawet zamknąć drzwi, kiedy mężczyzna wyszedł. Zamiast tego Milla posłusznie zdjęła ubranie, a potem weszła do kabiny prysznicowej. Ścianki były z przejrzystego szkła, nie dawały nawet pozoru intymności. Właśnie kończyła się wycierać, gdy wrócił Diaz z pełnymi rękami, niosąc wszystko, czego kobieta mogłaby potrzebować. Rozstawił jej kosmetyki na toaletce, włożył suszarkę do jednej z szafek, położył koszulę nocną na stołeczku. Włożyła ją bez słowa, a potem przysiadła przed toaletką, patrząc pustym wzrokiem na wszystkie przybory i buteleczki. Usiłowała sobie przypomnieć, co powinna teraz zrobić. Co zazwyczaj robiła. - Najpierw to - powiedział Diaz, podsuwając jej tonik. Oglądał ją przecież nieraz w łazience, wieczorem, gdy szykowała się już do łóżka. Stał w milczeniu oparty o framugę drzwi i tylko patrzył tymi zmrużonymi, głodnymi oczyma. Mechanicznym ruchem wyjęła wacik, nasączyła tonikiem i przetarła skórę twarzy Mężczyzna podsunął jej krem nawilżający, a Milla posłusznie natarła nim twarz i szyję. Potem Diaz schylił się i an43 418 podniósł Millę, wyniósł z łazienki krótkim korytarzem do sypialni. Lampka przy łóżku świeciła się, zasłony były zaciągnięte. Położył ją